~ Dom Szkota ~

Jest całkiem spory bo posiada parter i piętro, a do tego jeszcze strych. Z zewnątrz wygląda jak zwykły dom, pod ścianami płożą się powyginane ciernie, które skutecznie odstraszają zwierzęta. Od razu po wejściu do mieszkania, można stwierdzić, że wnętrze odbiega znacznie od podwórza i pierwszego wrażenia. Tutaj najczęściej przesiadują rebelianci, tworzą plany, piją whisky i odsypiają po zarwanych nockach.
Salon wyposarzony jest w trzy podstarzałe kanapy wraz ze stołem oraz kominek, w którym zawsze trzaska przyjemnie ciepły ogień. Jest tu także kuchnia, po której zazwyczaj buszuje się po nocach, bo za dnia nie ma się czasu na jedzenie. Parę pokoi przerobiono na pojedyncze sypialnie, oraz dwie łazienki.
W piwnicy można znaleźć sekretne przejście, które prowadzi do sali treningowej pełnej przeróżnej broni. Znowu za domem znajduje się mały ogród pełen róż, na środku stoi drewniana ławeczka, na której można usiąść i złapać chwilę oddechu.

(Post robiony na jęki i stęki pani Admin, ciesz się. W życiu tyle nie napisałem o jednym miejscu :D)

( Jako że szlachta zacięcie walczy z rebeliantami; nie żeby to było widać bo wszystko sprowadza się do gwałtów i innych dziwactw; to postanowiłam ,że jako przedstawicielka szlachty powinnam chyba rozwinąć akcję tej walki; choć aktualnie to raczej nikt tu nie zagląda; trzeba pokazać rebelii kto tu rządzi. ) Belgia naciągnęła kaptur na głowę zerkając w kierunku domu, a więc tu się gromadzi ta rebelia o której tyle słyszała. Oni chyba nie wiedzą co robią. Czego w ogóle chcą czy ona kiedyś zrobiła im coś złego? Kiedy tak zaczęła się nad tym zastanawiać to zupełnie się pogubiła. Wiedziała tylko, że czegokolwiek by nie robili to było złe.
- Może powinnam coś zrobić? - szepnęła sama do siebie, naszła ją myśl ,że mogłaby wybić im okno ale szybko ją odrzuciła, po co od razu sprowadzać się do gróźb i przemocy.
- Będę ich śledzić, tak to dobry pomysł, sprawdzę co planują. - szczelnie owinęła się płaszczem i zakradła bliżej domu tak by nikt jej nie zobaczył. Może tam nikogo nie było... musiała to sprawdzić. Obejrzała się dookoła i zerknęła przez okno ale niczego nie widziała. Podeszła cicho do drzwi i uchyliła je gotowa w każdej chwili do ucieczki, ale wyglądało na to, że w domu nie ma nikogo. Niepewnie przeszła przez próg rozglądając się, kominek był wygaszony, teraz miała pewność, że nikogo tam nie było od dłuższego czasu. Z większą pewnością zaczęła szukać jakichś podejrzanych rzeczy jak planów lub notatek, ale nic z tego nie znalazła ani w salonie ani w kuchni, tym bardziej na piętrze. Dom wydawał się być normalny więc dziewczyna zaczęła wątpić czy w ogóle warto żywić do siebie jakieś urazy i nienawidzić się każdego dnia... jedynym miejscem do którego nie zajrzała było jakieś pomieszczenie na parterze, już miała odejść ale coś zmusiło ją by zajrzeć jeszcze tam. Weszła cicho uchylając drzwi, była to piwnica. Zeszła po schodach szukając czegoś nadzwyczajnego, sama nawet nie wiedziała czego, przyłożyła dłoń do ściany bo było tam dosyć ciemno po kilkunastu krokach zatrzymał ją jakiś dziwny dźwięk, zatrzymała się i ku swojemu zdziwieniu zobaczyła otwierające się drzwi do jakiegoś pomieszczenia. Już miała uciec i zostawić to wszystko w spokoju ale jednak się powstrzymała. Weszła przez drzwi osłaniając oczy przed światłem latarni i zobaczyła to czego szukała. Była to jakaś sala wypełniona po brzegi bronią różnego rodzaju, nie mogła w to uwierzyć. Skąd oni mieli tyle broni i po co... Teraz pobyt w tym z pozoru normalnym domu wydał się jej być niebezpieczny, zastanawiała się co robić dalej...

( O noł, ja tak dużo nie napiszę ._. A miałem takiego ładnego posta, to musiał mi się zawiesić Explorer i wszystko trzeba zacząć od nowa)

Rozglądając się po uliczce sapnął ze zmęczenia. Tak się złożyło, że akurat on musiał pełnić trzydniowe zwiady wokół zamku, co było bardzo trudne bo ciągle ktoś się tam kręcił. Od jakiegoś czasu rebelia planowała atak na zamek, więc musiał się teraz dwoić i troić by wszystkiego dopilnować. Rudzielec szybko przemknął przez ulicę i wbiegł po drewnianych, skrzypiących schodach by otworzyć drzwi, które jak na tak podejrzliwego mężczyznę zawsze stały otworem.
Idąc przez korytarz rzucił na pobliskie, krzywe krzesło swój mocno znoszony płaszcz. gdy wszedł do salonu od razu rozpalił w piecu a po chwili jego skórę ogrzał gorący, krwisty płomień, Szkocja zdecydowanie musiał odpocząć, czuł, że takie przemęczenie organizmu może się dla niego źle skończyć, a szczególnie dla niepodległych, bo przecież był ich punktem zahaczenia, to w nim pokładali swoje nadzieje. Z drugiej strony och plan nie był jeszcze dopracowany więc przydałoby się zarwać jeszcze jedna nockę nad mapami korytarzy w podziemiach zamku szlachty.
Ostatecznie mężczyzna opadł w wysłużony fotel i przymknął oczy ze znużeniem, które odmalowało mu się na twarzy. Chyba mała przerwa mu nie przeszkodzi.

*spróbował się wysilić jak Roksi ale mu nie wyszło D:*

Laura stała chwilę w osłupieniu przyglądając się sali po czym wypuściła powietrze zatrzymane w płucach. Trochę się wystraszyła ale nie na tyle żeby zacząć panikować. Pomyślała że musi się stąd szybko wydostać jeśli nie chce się wplątać w jakieś kłopoty. Cofnęła się o krok i odwróciła się na pięcie podążając w kierunku wyjścia. Weszła po schodach i zamknęła drzwi z pewnością, że zaraz stąd wyjdzie. Widziała już drzwi wyjściowe ale coś ją zatrzymało w salonie. Z przerażeniem stwierdziła że w fotelu siedzi mężczyzna. Serce załomotało jej w piersi, przyłożyła sobie rękę do ust by nie wydać z siebie żadnego odgłosu który mógłby zdradzić jej obecność w domu. Teraz była przerażona nie wyobrażała sobie co mogłoby się stać gdyby właściciel domu odkrył, że tu jest. Starała się opanować emocje i przejść te kilka kroków do drzwi ale nie mogła. Odetchnęła głęboko ale jak serce dalej biło jak oszalałe, zdecydowała się i ruszyła w stronę drzwi i już miała się rzucić do ucieczki kiedy przewróciła się i upadła z hukiem na ziemię.

Zawieszony na granicy snu lekko rozchylił usta oddychając głośno. Jednakże od razu wyczuł, że coś było nie tak, coś za nim szeleściło... Otrząsając się z sennego zmęczenia powstrzymał chęć rzucenia się na osobę czającą się gdzieś w tyle i napiął mięśnie ramion czekając. Po chwili usłyszał tupot i jakiś rumor, co zasygnalizowało mu, że w tej chwili miał największe szanse by zaskoczyć włamywacza.
Andrew poderwał się natychmiast przybierając drapieżną pozę, a z małej, skórzanej pochwy wyciągnął srebrny sztylet, który błysnął groźnie odbijając płomienie z kominka.
- Proszę, proszę. - wymruczał z krzywym uśmieszkiem na twarzy widząc Belgię, która z przestrachem rozłożona była na posadzce.
- Chyba trochę za wcześnie na odwiedziny. - przybliżył się do niej mrużąc oczy. - Po coś tu przyszła? To głupio z twojej strony zapuszczać się tu samej.

Belgia skamieniała, jak to możliwe, że jej się nie udało. Westchnęła cicho by się uspokoić.
- Rzeczywiście dosyć niewygodna sytuacja, ale jestem lojalna swoim towarzyszom więc przyszłam sprawdzić co znów planujecie i co się okazało, że dobrze się uzbroiliście. Więc ty pierwszy mi wyjaśnij co zamierzacie łajdaki? - podniosła się do pozycji siedzącej lekko podnosząc ręce do góry. Zanim zdążyła się ugryźć w język powiedziała wszystko co planowała, teraz wiedziała, że nie ma już dla niej pomocy. Nie odwracała się w stronę Szkocji ale wiedziała że teraz ma pewnie ten swój łobuzerski uśmieszek na twarzy, jakby nią gardził. Zdenerwowało ją to ale nie chciała się porywać na zbędne ryzyko.
- Jeżeli cokolwiek mi zrobicie wiedzcie, że oni mnie pomszczą. -